Translate

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Czy warto studiować podyplomowo? (plus czarny pudel)

Osiem lat podstawówki, cztery lata liceum ogólnokształcącego, pięć lat studiów... mi to nie wystarczyło. Musiałam dołożyć rok rysunku, dwa lata tańca brzucha, sto innych kursów lecz to nadal nie wszystko. W przyszłości chciałabym nauczyć się pływać (umiem tylko żabką i jakże żenującym pieskiem), jeździć na motocyklu (nie na motorze, bo motor to ma kosiarka) i fotografować w innym trybie niż zielony. A obecnie znów się uczę rzeczy niepoważnych jak śpiew i bardzo poważnych jak prawo pracy. W czerwcu skończę studia podyplomowe w tym zakresie (zakładam, że skończę bo jeszcze żadnemu studentowi nie udało się ich oblać) jednak już teraz mogę powiedzieć, czy było warto.
 

Odpowiedzią na to pytanie jest klasyczna odpowiedź prawnicza - to zależy. Myślę, że jeśli uczy się czegoś nowego to jest więcej "fanu" z tej imprezy, jednak jeśli wybrane studia są powtórką i usystematyzowaniem dotychczasowej wiedzy i doświadczenia to można się po prostu nudzić. Wobec czego jeśli studiuję prawo pracy, w którym obracam się od piętnastu lat to możecie sobie wyobrazić, jak czasem ciężko jest wytrwać 10 godzin na wykładach. Jednak są wykładowcy tak niesamowici i charyzmatyczni, że warto ich posłuchać. Są też tacy, którzy przynudzają śmiertelnie i żadna kawa nie pomaga. Na szczęście jeszcze pięć sobót plus egzamin i dostanę papier całkiem prestiżowej uczelni. Tymczasem korzystając z wolnej soboty mogłam wbić się w dżinsy, wygodne buty i "uczelnianą" koszulkę (każdy może kupić sobie taką na krakowskim rynku - uczelnia nie ma swoich koszulek...) i wyjść na spotkanie z rodzinką. Na głowie mam pudla. Czarnego. A o Czarnych Pudlach opowiem niebawem - będzie o larpach i kostiumach szytych z tej okazji. Stare dobre czasy :)


t-shirt - pamiątka z Krakowa
dżinsy - New Yorker
buty - Reebok
torebka - Cropp
biżuteria - dostałam w prezencie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz