Translate

wtorek, 30 grudnia 2014

DIY - Filc

DIY. Uwielbiam, choć mam jedną zasadę. Zrobienie czegoś nie może zajmować więcej czasu niż mogłabym  w tym czasie zarobić. Dlatego choć sutasz wygląda obłędnie zrobiłam tylko trzy rzeczy tym sposobem. Ceny gotowych wyrobów przy ich pracochłonności są absolutnie uzasadnione.

Technika najmniej czasochłonna a jednocześnie najbardziej efekciarska to wg moich doświadczeń filc. Wyciąć, skleić, korzystać. Na zdjęciu kolczyki ("My Słowianie") zrobione w 30 minut i ozdoba na bluzkę w ten sam deseń i w godzinę (doszło szycie...); pudel inspirowany Gorączką Sobotniej Nocy i inne duperelki.
Każda wywoływała efekt WOW. Widać na zdjęciu, że sama zacieszam :)

Dla zainteresowanych:
  • filc, nawet klejony można prać w pralce kilka razy (sprawdziłam na bluzce);
  • najlepszy klej to wikol, po wyschnięciu staje się bezbarwny;
  • przy sklejaniu przydaje się ciężka książka i papier do pieczenia;
  • koszt arkusza A5 to około 2 zł, dostępne w każdej lepszej pasmanterii.
PS. jeszcze nie dojrzałam do publikacji własnej twarzy w jej obecnym wydaniu. Chwilowo brzydka bierze górę a innymi słowy  wobec absolutnego sprzeciwu używaniu Photoshopa oraz przy kiepskim oświetleniu - no nie da rady :)

PS2. Post scriptum przychodzi do 15 minut po publikacji posta. Z reguły w toalecie. Rączki umyłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz