DIY. Uwielbiam, choć mam jedną zasadę. Zrobienie czegoś nie może zajmować więcej czasu niż mogłabym w tym czasie zarobić. Dlatego choć sutasz wygląda obłędnie zrobiłam tylko trzy rzeczy tym sposobem. Ceny gotowych wyrobów przy ich pracochłonności są absolutnie uzasadnione.
Technika najmniej czasochłonna a jednocześnie najbardziej efekciarska to wg moich doświadczeń filc. Wyciąć, skleić, korzystać. Na zdjęciu kolczyki ("My Słowianie") zrobione w 30 minut i ozdoba na bluzkę w ten sam deseń i w godzinę (doszło szycie...); pudel inspirowany Gorączką Sobotniej Nocy i inne duperelki.
Technika najmniej czasochłonna a jednocześnie najbardziej efekciarska to wg moich doświadczeń filc. Wyciąć, skleić, korzystać. Na zdjęciu kolczyki ("My Słowianie") zrobione w 30 minut i ozdoba na bluzkę w ten sam deseń i w godzinę (doszło szycie...); pudel inspirowany Gorączką Sobotniej Nocy i inne duperelki.
Każda wywoływała efekt WOW. Widać na zdjęciu, że sama zacieszam :)
Dla zainteresowanych:
- filc, nawet klejony można prać w pralce kilka razy (sprawdziłam na bluzce);
- najlepszy klej to wikol, po wyschnięciu staje się bezbarwny;
- przy sklejaniu przydaje się ciężka książka i papier do pieczenia;
- koszt arkusza A5 to około 2 zł, dostępne w każdej lepszej pasmanterii.
PS. jeszcze nie dojrzałam do publikacji własnej twarzy w jej obecnym wydaniu. Chwilowo brzydka bierze górę a innymi słowy wobec absolutnego sprzeciwu używaniu Photoshopa oraz przy kiepskim oświetleniu - no nie da rady :)
PS2. Post scriptum przychodzi do 15 minut po publikacji posta. Z reguły w toalecie. Rączki umyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz