MOSCHINO - włoski dom mody, będący dla mnie synonimem kiczu. Kicz uwielbiam (kicz - sztuka szczęścia*). Marka słynie z innowacyjnych, kolorowych i czasem ekscentrycznych projektów. Osobiście ujęła mnie suknia jak opakowanie czekolady oraz płaszcz inspirowany Sponge Bobem. Pokaz, z którego zdjęcia zamieszczam poniżej (dzięki uprzejmości wujka Googla czyli "wyszukaj. grafiki.moschino") obejrzałam kilka razy. Zaskoczyła mnie jednak reklama tejże kolekcji w jednym z modowych czasopism - zdjęcia są czarno-białe. Czyżby na papierze nie wyglądały tak dobrze jak na ekranie? Zobaczcie sami...
Uwielbiam, gdy ubranie jest zabawne, kolorowe i zwraca uwagę. Żółtą kurtkę założyłabym z największą przyjemnością! Tymczasem zakładam różowe buty i idę na sylwestrowy bal. Moja kreacja będzie szczytem kiczu, gdyż według wszelkich prawideł stylu połączenie różu i czerni jest niedopuszczalne. Jednak jak widać na poniższym sweterku za około 400 euro - kto bogatemu zabroni?
Sylwester "na bogato", czyli buty z wyprzedaży za 19 złotych, sukienka i kopertówka pożyczone od mamy. Ach i czarne rajstopy, które kosztowały tyle samo co buty, wszak różu kicz musi być podkreślony odpowiednim kolorem tła. ;)
* Abraham Moles
PS. foty w włoskiego VOGUE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz