Translate

wtorek, 20 stycznia 2015

Pub Quiz - lekcja pokory

Wczoraj na Pub Quizie nie było tak różowo, ale poszło nam kiepsko. Shame. (dla mamy jeśli czyta - shame = wstyd.) Pytania nie były trudne. Pierwsza runda czyli slajdy była banalnie prosta. Polegała na tym, że na ekranie wyświetlano zdjęcie oraz trzy dodatkowe. Należało wybrać jedno z trzech, które pasowało do zdjęcia głównego. Przykładowo: fiat 126p i trzy deski rozdzielcze, przekreślony symbol euro i trzy flagi państwowe, Trybson z Warsaw Shore i trzy gatunki zwierząt (świnki, sarenki i gąski ;) . I cała reszta w ten deseń. Łatwizna, 10 na 10.
Drugą kategorią była wiedza ogólna choć pytanie o to czy Bono z U2 miał wypadek na deskorolce, rowerze czy hulajnodze było pytaniem z tyłka. Poza tym...


Wiedza ogólna czyli w jaki znak zodiaku słońce wchodzi kalendarzową wiosną, z ilu osób składała się drużyna teleturnieju "Awantura o kasę", który rok ma więcej dni: kalendarzowy czy przestępny. Tu 7 na 10, mogło być lepiej...
Trzecią kategorią była spostrzegawczość - banalnie proste pytania skoro tylko dwie drużyny miały mniej niż 10 punktów.
Czwartą kategorią była nauka - jaki procent wszystkich oceanów stanowi ocean spokojny, w jakiej temperaturze wrze tlenek azotu czy przeciw komu wybuchło powstanie Chmielnickiego (tego nie wiedziałam, ale na historii tylko spałam :) ). Tu 8 na 10.

W tym momencie zauważyliśmy, że nasz zeszłotygodniowy rekord może zostać pobity gdyż jedna z drużyn ma 40 punktów i jeśli w ostatniej kategorii również zdobędą komplet - żegnaj rekordzie. 
Ostatnią kategorią była prawda czy fałsz - czy łada jest produkowana w Bułgarii, czy baryłka ropy ma więcej niż 100 litrów, czy pszczoły miodne są owadami gospodarczymi/gospodarskimi?. Tu polegliśmy zdobywając 6 punktów (do tego zamieniając dwie poprawne odpowiedzi na błędne, ech).
Na plus dodam, że nasz rekord nie został pobity - przeciwnicy zdobyli 48 punktów, co nie osłodziło nam wieczoru.

Na pocieszenie kupiłam sobie pierścionek. Poczekam na niego 14 dni a tak wygląda na zdjęciu w sklepie. Szkoda, że nie jest złoty, ale taką usługę można chyba zamówić u jubilera?

Na marginesie - na zdjęciu u góry najbardziej zajebiste domowe ubranie, czyli szlafrok w różowe grochy - prezent od mamy. Noszę go tylko w czasie choroby i chandry. I w każdy niedzielny poranek :) 
Sorry musiało być coś o ciuchach.

Pozdrawiam serdecznie!
Sawicka 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz