Praca biurowa ma wiele plusów. Jednym z nich jest możliwość ubrania się "ładnie". Dotarło to do mnie dopiero kiedy czytałam na forum wypowiedź, w której dziewczyna narzekała na swoją pracę i stwierdziła, że chciałaby pracować w biurze szczególnie dlatego, że mogłaby ładnie się ubierać. Wcześniej byłam przeszczęśliwa gdy mogłam przyjść do pracy w dżinsach a konieczność wystrojenia się jak pingwin traktowałam jako przykry obowiązek.Teraz pół mojej szafy to ciuchy do pracy a drugie pół - ubrania "cywilne". Jednak bardzo często obie części garderoby przenikają się. Z jakim skutkiem?
Dziś możecie zobaczyć :)
A jutro na blogu będzie perełka wygrzebana w czeluściach internetu czyli
publikacja z gazety z lat 50tych(?) o tym "Jak się ubrać do biura". Serdecznie zapraszam!
Cóż, jestem trochę niestandardowa ale na szczęście w mojej obecnej pracy ocenia się umiejętności a nie wygląd. Poza tym nie mam kontaktu z klientem zatem nie obowiązuje mnie firmowy dress code. Mimo tego chcę wyglądać adekwatnie, zatem spódnice i szpilki są na porządku dziennym (w pracy pod biurkiem mam trzy pary butów, w szafie jedną marynarkę, w szufladzie zapasowe rajstopy). No właśnie... jedyny minus takiego outfitu (zawsze jest jakiś minus) to nietrwałe rajstopy. Średnio jedną parę zakładam dwa razy przy czym nie ma tu znaczenia czy są to rajstopy Gatta za 20 zł czy rajstopy Tesco Value za 2 zł. Kupuję je w ilościach hurtowych :). Dość gadania. Dziś w pracy wyglądałam tak:
bolerko - Orsay
T-shirt - H&M
spódnica - TallyWeijl
buty - Deichmann
torebka - pamiątka z wakacji
biżuteria: kulka - rodzinna pamiątka, pacyfa, serducho - prezent,
kolczyki - oj, takie stare, że nie pamiętam skąd :)
A Wy? Co zakładacie do pracy? Czy obowiązuje Was dress code?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz